Centrum Kultury i Promocji w Igołomi-Wawrzeńczycach

O "Pasterzach" z Koźlicy w Dzienniku Polskim

W dniu 9-10 stycznia 2016 r.  gazeta "Dziennik Polski" w Tygodniku Powiatu Krakowskiego zamieściła ciekawy artykuł   o  grupie kolędniczej z Koźlicy.  Wykorzystujemy   informacje zaczerpnięte z tego artykułu pt. "Są pasterzami, chociaż wielu z nich nigdy nie pasło ani krów, ani owiec". 

Kożuchy wywracają na lewą stronę, wkładają buty z cholewami i czapy baranice. W ręce biorą powykręcane wierzbowe kije. To "Pasterze z Koźlicy". Od Bożego Narodzenia do Trzech Króli chodzą po wsi, głoszą ludziom Dobrą Nowinę - opowiadają o maleńkim Jezusie.

                "Pasterzy z Koźlicy" jest pięciu: Łukasz Świeczka gra rolę Kuby, najbardziej doświadczonego pasterza, Marcin Strzelecki jest Maścibrzuchem, Daniel Paluch odgrywa Furgoła, Piotr Guzik jest Cedzimlekiem, a Robert Świeczka - Szuflą. Szósty kolędnik to Eryk Drzewiecki w roli anioła. Piotr Paluch przygrywa na heligonce - uważanej za jeden z najstarszych akordeonów. Pomocniczym muzykiem jest Daniel Kibler, który gra na trąbce. Całą swoją opowieść mówią wierszem. To przedstawienie opisane w kantyczce (zbiór kolęd, pastorałek i jasełek) wydanej w 1903 roku.

                Pasterze mają od 20 do ponad 30 lat, jednak wielu z nich nie widziało stada krów lub owiec na żywo. Dla pasterzy kolędowanie to frajda, czasem się pośmieją, czasem napocą, zbiorą trochu grosza, poczęstują się łakociami ze świątecznych stołów.

Oto krótki opis kolędy:

                Pasterska opowieść zaczyna się od tego, jak Kuba wygania bydło w pole i na pastwisku gra na skrzypcach. Szukają go Furgoł i Maścibrzuch. Wszczynają kłótnię, trochę złośliwie, trochę żartobliwie "...Ty nigdy nie pilnujes jak nolezy tzody. Rozgniewany Kuba odpowiada: "Bodajze ci tę pasce zawaliły wzody..." Przekomarzali się do czasu, gdy na pastwisko zakradł się wilk. Wtedy się przeprosili i ratowali zwierzęta. Tymczasem Cedzimlek, któremu owce się rozpierzchły, skarżył się towarzyszom : "Boć mi się byli wilcy do tzody pzymknęli,

A wpadsy między owce, barana mi wzięli."

                Gdy pastuszkowie zasnęli, pojawił się Anioł i śpiewał o narodzeniu Pana. Szufla opowiada kolegom, co widział:  "Niesłychana mnie jasność zeswąd otocyła, Nie wiem cyli tez u wos taka była."

Kuba wytłumaczył wszystkim, co się dzieje: "A dyć to głupi duda, Pan Bóg się narodził, który będzie po świecie tutaj z nami chodził."

Wtedy wyruszyli do Betlejem, by pokłonić się Dzieciątku. Kuba ustawił pasterski orszak:

"Ja będę grał na skzypcach, wy idźcie po paze,

A Cedzimlek nom zagra na swojej  fujaze.

Ty Mościbzuch idź wtyle z lirą lub basicą,

A ty Sufla i Furgoł wywijaj kłonicą."

Docierają do Betlejem, ofiarowują dary przyniesione w kobiałkach i zapowiadają nadejście Trzech Króli.

                Na przeglądach mają 20 minut, aby opowiedzieć  przygodę Bożonarodzeniową. Cała sztuka trwa półtorej godziny. Po oddaniu pokłonu Jezusowi odgrywają jasełka w szopce z lalkami  - jest to już duga szopka. Pierwsza  trafiła do Muzeum Etnograficznego.

                Piotr Paluch (opiekun grupy) wspomina czasy założenia tej grupy w 1952 r. przez sześciu mieszkańców. Pięciu już nie żyje: Jan Miernik, Adolf Strzelecki, Edward Micuda oraz bracia Jan i Julian Wojtaszkowie.  Najmłodszy w grupie był Jan Szczygieł, który mieszka w Zofipolu.

Piotr Paluch mówi:

- Kiedyś chodzili po kolędzie od Bożego Narodzenia do lutego, do Matki Bożej Gromnicznej. Nawiedzali wszystkie domy w swojej wsi i sąsiednich. Kolędowali w kilku okolicznych parafiach. Zapędzali się nawet na drugą stronę Wisły, bo jak rzeka zamarzła, to przechodzili na skróty po lodzie.

(wykorzystano materiały z gazety Dziennik Polski)